Wczoraj wieczorem matka numer jeden wróciła z zakupów, rzuciła torbami i klapnęła se na zydelku, coby zdjąć buciory.
No a kota jak to kota, stęskniona na śmierć, wdrapała się na kolana matki numer jeden.
Bo zawsze jest właściwa pora na fachowe miąchanie* koty. Kota zadowolona, a matka odstresowana. I o to chodzi, że znaczy symbioza taka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz